Sanety [Уильям Шекспир] (fb2) читать постранично, страница - 2


 [Настройки текста]  [Cбросить фильтры]

cudoŭny byŭ zrujnovan

Ci sciužaj smierci, ci lichoj zimoj?

Haspadarom ruplivym apilnovan,

Ustoić jon pierad navałaj złoj.

Ty baćku mieŭ. Dazvol druhomu, miły,

Skazać takoje ž la tvajoj mahiły.



14



Nikoli ja nie varažyŭ na zorkach,

Choć razumieju ich spradviečny šlach.

Nie papiaredžu ab časinach horkich,

Što nam prynosiać hoład, vojny, žach;

Nie viedaju, ci navalnica budzie,

Ci budzie nieba jasnaje biez chmar,

Ci buduć žyć ščasliva ŭ sviecie ludzi,

Ci ščasliviejšym budzie uładar, —

Ale ŭ tvaich vačach čytaju jasna,

U hetych zorkach viečnaj čyscini, —

Što praŭda z charastvom tady nie zhasnie,

Kali potomki ŭdoŭžać tvaje dni.

Kali ž stvaryć ty hetaha nie ŭ sile,

Krasa i praŭda zhinuć u mahile.



15



Kali padumaju, što ŭsio žyvoje

Krasuje na ziamli karotki mih,

Što sviet — teatr, a my, jaho hieroi,

Ad zor zaležym na šlachach svaich,

Kali padumaju, što ludzi, jak rasliny,

Žyvuć i hinuć z łaski nieba ŭsie,

Što poŭny sił junackija časiny,

A stałasć adcvitannie nam niasie, —

Tady zhadaju ja ab tym mižvolna,

Jak brodzić našaj maładosci sok

I jak zniščalny čas idzie pavolna,

Kab dzień zmianić na šery, chmury zmrok.

Ja za ciabie idu na čas vajnoju,

Kab adnavić pryščepkaju svajoju.



16



Čamu na čas vajnoju sam nie jdzieš ty

I nie zmahaješsia z tyranam sam?

Moj vierš słabaja abarona, zrešty,

A što ž macniejšaje ad ryfmy dam?

Ty dasiahnuŭ ciapier svajho uzvyšša,

I kolki z radasciu dali b tabie,

Kab ty sady ich apracoŭvać vyjšaŭ,

Pryniaŭ udzieł u viesnavoj siaŭbie.

Zakrasavali b tam žyvyja kviety

I da ciabie byli b padobny lepš,

Čym samych lepšych mastakoŭ partrety,

Čym vydatniejšaha paeta vierš.

Svaim mastactvam stvoryš ty takoje,

Što budzie žyć i biez ciabie — taboju.



17



Pavieryć chto ŭ nastupnym časie mnie,

Kali ciabie ŭ svaim prasłaŭlu vieršy?

Samo žyccio schavana u trunie,

A vierš ci moža za žyccio być lepšym?

Kab ja spramoh malunak dać krasy,

Dać vobraz tvoj z usioju pieknatoju,

Nastupny viek skazaŭ by: «Vo chłusy!

Na niebie moža tolki być takoje!»

I jak smiajalisia b tady jany

Z mianie i z arkuša rudoj papiery.

Dla ich staryja ŭsie — bałbatuny,

Jakija chłusiać biez nijakaj miery.

Ale kab syn tvoj byŭ dasiul žyvym,

Ty b dvojčy žyŭ: u vieršy raz i ŭ im.



18



Ja z letnim dniom ciabie nie paraŭnaju,

Milej, vyšej ty charastvom svaim.

Surovy viecier kryšyć kvietki maja,

I leta borzda kocicca za im.

To z nieba Voka palić nas zaciata,

To zniknie tak, što nie vidać nidzie.

Pryhožaha byvaje małavata,

Dzie vypadkovasć našy dni viadzie.

Tvajo ž nie zmienicca nikoli leta,

I smierć nie zmoža pachvalicca tym,

Što ty zabrany nazusim sa svietu:

Znajšoŭ biassmiercie ŭ vieršy ty maim.

Ty budzieš žyć, až pokul buduć ludzi,

I buduć vočy bačyć, dychać hrudzi.



19



O čas! Lvu — prytupi ty kipciury,

U tyhra złoha — z paščy ikły rvi,

Prymuś ziamlu hłytać svaje dary

I fieniksa spali ŭ jaho kryvi;

Tasuj naš hod, rabi što chočaš z im,

Kruci naš sviet, jak zdumaješ kali, —

Adzin złačyn zabaraniu pry tym,

Złačyn strašniejšy samy na ziamli.

Ty nie čapaj lubimaha čała,

Jaho piarom stareckim nie krani,

Kab, jak uzor, krasa jaho žyła

Na ŭsie nastupnyja časy i dni.

Ale kali ty ŭsio ž tki zakranieš,

Jaho krasu moj abaronić vierš!



20



Žanočy tvar dała tabie pryroda,

Z bolš daskanałaj navat pieknatoj.

Mianie pryvabiła tvaja uroda, —

Ty pan i pani dla dušy majoj.

Piaščotny pohlad, ščyry i pryhožy,

U pazłacistasć apranaje sled.

Mužčyn jon vabić siłaju vialmožnaj,

Sardečnasciu čaruje jon kabiet.

Ciabie pryroda ładziła žančynaj,

Pasla adnu drabničku dadała,

Što nie patrebna mnie nijakim čynam,

A dla žančyn pryvabnaju była.

Kali takaja sprava — mnie luboŭ,

A im — jak možna bolš jaje pładoŭ.



21



Natchniennia ja nie maju ad krasy,

Jakaja zvonku ŭsia nafarbavana,

Choć mnohija raŭnujuć hałasy

Jaje da nieba, sonca, akijana.

Uspomnić možna pierły ŭsioj ziamli

Ci paraŭnać da miesiaca, da zorak.

I kvietki, što z-pad sniehu rascvili,

Da vieršavanych pryplasci havorak.

Ale nie ŭ hetym praŭda pradviakoŭ,

I charastvo nie tolki ŭ zornaj šacie, —

Maja kachanaja, maja luboŭ

Pryhoža tak, jak rodžany ad maci.

Lepš pra luboŭ skazać by ja nie moh,

Maja luboŭ — dla serca, nie na torh.



22



Nie daviadzie mnie lustra, što stary ja,

Pakul tvajo junactva nie minie.

Kali ciabie čas zmorščkami uskryje,

Tady skažu: «Para pamierci mnie!»

Krasa tvaja mnie apranaje serca,

Jano žyvie ŭ tvaich hrudziach daŭno.

I kožnaje z padvojnaj siłaj bjecca,

Jany choć paasobna — jak adno.

Maja luboŭ! Tak mnoha ŭ sviecie złoha,

Vyscierahajsia ž pilna ty biady!

Jak maci syna piestuje małoha,

Ciabie ja budu dahladać zaŭždy.

Dva sercy našy majuć los adziny:

Žyccio i smierć ich da adnoj chviliny.



23



Jak toj akcior, zbiantežyŭšysia, stanie,

Zhubiŭšy roli vyzubranaj nić,

Ci biezrazvažny, ŭ razzłavanym stanie,

Zniamieje, sił nie mieŭšy havaryć, —

Tak ja zamoŭk, bo słovaŭ bolš nie maju,

Jakimi nadaraje nas luboŭ.

Ale ž jana, mahutnaja takaja,

Mianie navučyć havaryć biez słoŭ.

Niachaj tłumačyć kniha movu serca,

Jak abaronca krasamoŭny moj.

Chaj u radočku kožnym adhukniecca,

Što varty ŭznaharody ja tvajoj!

Pačujem pra luboŭ z niamych radkoŭ?

Vačyma słuchać vučyć nas luboŭ!



24



Tvoj vobraz, na zdziŭlennie mastakam,

U sercy voka mnie majo stvaryła.

Žyvaja rama dla jaho — ja sam.

U im — vydatnaja mastactva siła.

Kab asałodu mieć ad pieknaty,

Spynicca treba pozirkam na ramie.

A vokny ŭsie ŭ majoj majsterni ty

Zaškliła čaraŭničymi vačami.

Siabrujuć našy vočy miž saboj:

Maje ciabie narysavali ŭ sercy,

A sonca chodzić praz tvaje za mnoj,

Kab na krasu tvaju lepš nahladziecca.

Na žal, maje rysujuć tolki toje,

Što bačać, serca ž im pakul čužoje.



25



Chto z-pad ščaslivaj zorki maje los,

Toj hanarycca tytułami moža.

A mnie luboŭ dla ščascia jon prynios,

Z joj samy bolšy ŭ sviecie ja vialmoža.

Nibyta kvietki ŭ soniečnym sviatle,

La ŭładara krasujuć favaryty.

A zhasnie sonca ŭ viečarovaj mhle,

Nachmurycca ŭładar — i ŭsie zabyty.

Mieŭ vajavoda mnostva pieramoh,

Jaho imia hučała, jak malitva.

Kali ž apošniaj dasiahnuć nie moh —

Zabyty jon sa słavaju ŭsich bitvaŭ.

Maich zasłuh nichto nijak nie zdymie:

Lubiŭ, lublu i budu viek lubimy.



26



Majho kachannia pan! Jak tvoj vasał,

Biazmiežna vartasciam tvaim addany,

Piśmovaje pasolstva ja pasłaŭ,

Choć biez dascipnasci, ale z pašanaj.

Na žal,